To prawda, że obraz ten dotyka wielu istotnych kwestii moralnych i społecznych. Pytanie o naturę zła i dobra jest tutaj naczelne, a odpowiedź na nie wcale nie taka prosta. Zło i dobro nie są kategoriami danym raz na zawsze chociaż od wieków próbuje się je modelować przez religię, kulturę, modę itp. Dobro i zło to po prostu wartościowania ciągle narzucane przez nas na rzeczywistość - bohaterowie sprawdzają się w roli kogoś kto tym wartościowaniem zarządza - gdyż sami zamieszkują w przestrzeni która narzuca im określone modele moralne. Nic nowego - bo jak świat długi i szeroki określone normy zawsze wzywają jednostki do eksperymentowania z narzuconymi prawidłami.

Jednak główny bohater posiada coś czego nie posiadają inni - wrażliwość, INTUICJĘ, szósty zmysł a może instynkt - trudno to nazwać ale widzi i czuję więcej niż inni - rozumie że są pewne granice których nie można przekraczać. To co się wydarzyło wywołuje w nim instynktowny - właśnie instynktowny sprzeciw i nie ma to nic wspólnego z religią a tym bardziej z logiką - ON PO PROSTU TAKĄ MA WRAŻLIWOŚĆ - JEST INNEJ NATURY KTÓRA NIE UZNAJE PRZEMOCY I DOMINACJI - to rzadki atrybut w świecie mężczyzn. Jego natura jest inna - nie lepsza czy gorsza - on tak po prostu czuje i odbiera lekcje w której godzi się z tym kim jest. postanawia być bardziej czujny aby siebie nie gubić - wiec moim zdaniem film ma mimo wszystko pozytywne zakończenie. A to że był tchórzem lub się nie sprzeciwiał na początku - to kwestia drugoplanowa. Ogólnie niezły film - choć niektórzy panowie grali naprawdę słabo.